29 czerwca 2012

Iwona Wieczorek - znajdę Cie..






Nie szukałam tej dziewczyny.. wokół niej panował straszny chaos i bałagan myślowy, za dużo zainteresowanych tym zaginięciem osób zajmowało się tą sprawą i energie chodziły gdzie chciały obijając się od jednej myśli do drugiej.
Ponadto Iwona nie wie, że nie żyje i nie wysyła potrzebnych informacji poszukującemu, blokując dojście do siebie. Jest bardzo zła, że nie może się od tego stanu uwolnić. Cały czas uparcie szuka swoich butów..
Potwierdzam wizje znajomych mi jasnowidzów z którymi mam ciągły kontakt.
Iwona nie żyje.
Należy szukać jej w wodzie.
Leży w wysokiej trawie.
Zdaje mi się , że znam to miejsce i wszystkie dziwne słowa pojawiające się w trakcie moich wizji zdają się potwierdzać to miejsce.
Moje Karty  Lenormand potwierdziły  też miejsce.
Współpracujący ze mną koledzy i koleżanki po ..fachu..są w tym zgodni.
Jeżeli Policja zwróci się do mnie o wizje, przekaże ją.
Dlaczego tak piszę i robię łaskę ?
Wiele razy bowiem przekazywałam swoje wizję odpowiednim służbom ale  miało to niekiedy zupełnie odwrotny skutek i zamierzenia, nie wspomnę o opieszałości działania i o procedurach zabraniającym policjantom szybkiego działania.
Nic jednak nie ma na "pstryk"...


Czytam w necie o znalezieniu czegoś na terenie ogródków działkowych..oraz na opieszałość policji...
Iwony nie należy szukać na działkach...ona leżała w wodzie....w sitowiu..w trzcinach...


21 czerwca 2012

.. następna wizja...

Zrobiona wczoraj rano ale dopiero teraz  mogłam ją opublikować....



..młoda dziewczyna..wysoka..włosy długie...
zbuntowana nastolatka...po  kryjomu i w ciszy jak lis knuła ucieczkę zwabiona obietnicami...
nie mówiła nikomu prawdy..kołowała..
to była nieświadoma ucieczka...
w domu jakieś szmery... starzy szurają..
on starszy chłopak...dużo od niej starszy..kręcone włosy..ciemny blondyn..twarz szczupła...niższy od niej..
odebrał ją dwie lub trzy ulice dalej..rozgląda się nerwowo czy za nią ktoś nie idzie..lekko podenerwowana i podniecona tym wszystkim..
później widzę czerwony samochód jak wsiada...nie jest nowy ten samochód...jest w nim człowiek..nie ten ze zdjęcia...

Chłopak-/tak go nazwijmy/--- ten powiedział w swoim domu że jedzie gdzieś na zarobek...
Nie wiem czy ta dziewczyna jeszcze żyje...wczoraj odczuwałam ją jako żyjącą....czuję, że coś jest ukartowane...ale duży szum wokół tego robi swoje....
Słyszę słowa:- coś jest takiego jak dwa życia.....nie wiem co to znaczy...na pewno nie jest to ciąża..
Pytam ją czy ma się dobrze....widzę łzy w jej oczach i na jej twarzy...ale czym są łzy bez ran na duszy....są to łzy szczęścia...

Nie ma jej w Gliwicach...jechali tym samochodem około 30-45 minut... mijają las i jakiś pomnik..on stoi przy drodze po lewej stronie jezdni...ten pomnik to jakby mężczyzna klęczący na jednym kolanie z głową pochyloną do przodu... nie widzę nazw mijanych miejscowości, widzę tablicę rejestracyjną auta...ale nie widzę całej..staram się zobaczyć co na niej pisze...xxxx--dalej nie widzę..
..staram się zobaczyć gdzie jest...widzę takie zamknięte podwórko.. wokół bloki i brama..na bramie popatrzyła na nr: xx...biały napis na niebieskiej tabliczce...

Jej się udało żyje...znalazła ją Policja....dzięki Bogu....

liczba 7 na Wasze życzenie....


Kiedyś ktoś w komentarzach napisał mi że uparłam się na 6 i na 7...

Przeważnie pojawiają się szczególnie te cyfry w dacie zaginięcia w datach urodzenia w dacie zdarzenia i innych....

Popatrzmy na to:


Zmarła
11 - 02 - 2012


  
whitney-houston-20040927-10540.jpg






Zawsze się pojawiają ...czy to w dacie, czy w godzinie ale one przeważnie zawsze są.....zawsze kosa zbiera swoje żniwo...są dokładnie w tym czasie...i w tym miejscu kiedy trzeba stąd odejść.

W tym przypadku w dniu odejścia widzę dwie 7...zapewne trzecia pojawiła się w godzinie...ale tego dokładnie nikt nie wie....

....kiedy poszukuję zaginionych szczególną uwagę zwracam właśnie na te nieszczęsne 7...one mówią wszystko....Widzę je jak są poukładane, jaka jest ich kolejność....w ten sposób odczytuję przebieg zdarzeń, posiłkując się także zdjeciem...w którym czytam jak w otwartej księdze...

Ci, którzy się tym zajmują i znają się na tym, posiadąjąc przy tym DAR jasnowidzenia doskonale wiedzą o czym tutaj piszę...


zapytacie dlaczego umieściłam taki a nie inny przykład...nie jest to szczególny przypadek 6 oraz 7...ale dokładnie je widać....to wszystko wyjdzie jak się tylko zliczy w odpowiedni dla Jasnowidza sposób - cyfry....
..osoba która się na tym nie zna nie jest w stanie skojarzyć tych liczb, tutaj pojawiają się jeszcze inne aspekty ....ale nie napiszę już o nich...ja to już tak mam...





Uwielbiam piosenki Whitney...nie powinna była odejść a jednak LOS tak chciał i nie mogło być inaczej.



 Często używam Talii Kart Lenormand do czytania...czyjegoś LOSU...


 ...tego dnia, kiedy znaleziono Whitney ...wyciągnęłam ze swojej Talii -  Kartę Krzyża 




oznacza ona w tym przypadku śmierć, cierpienie, zmartwienia i udręki

Karta ta, jest uzupełniona 6 trefl, diabelska cyfra...która mówi o niepowodzeniach i troskach, przedstawia  problemy z którymi człowiek nie potrafi się już uporać.


...jest to karta łez, cierpienia i choroby, karta kuszenia i karta która wyniszcza, przynosząc ból, katastrofę i smutek....ale smutek dla innych...

Karta 'Krzyż"- ma numer 36 ...czyli sześć liczb 6.... oznacza zamknięte koło obrazujące zdolność dźwigania obowiązków i stawiania im czoła...ale to nie będzie trwało wiecznie..kiedyś w tym zapętlonym kole znajdzie się malutka przerwa....i 7 robi swoje.....



Tutaj właśnie mamy klasyczny przykład.

Tego nieszczęścia nie dało się w żaden sposób uniknąć...

...stan psychiczny osoby, pasmo niekończących się problemów...choroby...uzależnienia...tego wszystkiego nie dało się już niczym uleczyć ani wyleczyć... musiała pojawić się tragedia....która uwolniła osobę z tego wszystkiego co się przez lata nagromadziło....




..spoczywaj w spokoju....


Whitney Houston została  pochowana w sobotę 18.02.2012 w Newark, swoim rodzinnym mieście. 

Nic dodać nic ująć...nawet wielcy tak mają...i kończą 7....

19 czerwca 2012

James Nolan.... znajdźcie mnie wreszcie ..

                    NIE UDZIELAM BLIŻSZYCH INFORMACJI OSOBOM POSTRONNYM..


OPISAŁAM TYLKO SWOJĄ WIZJĘ SPRZED 4 DNI...

Młody chłopak blondyn....
Gdzie go szukać...
..widzę całą mokrą twarz, jakby woda spadała mu na twarz, ta woda spada z niewielkiej wysokości, taki malutki spad wody, wkoło widzę kamienie w wodzie...koło tego miejsca gdzie on leży jest płytko..
cały czas widzę i słyszę  jak w tym miejscu coś się przelewa....
Coś jak tama na rzece..ale taka naturalna...mała...
Woda zimna jak z rzeki...cztery dni temu to widziałam....widziałam szare buty tylko...w wodzie one są ciemne...
Leży jakby zaczepiony o coś...jest cały mokry..szczególnie włosy ma mokre...bo ta woda leje mu się na twarz...
Coś tam cały czas szumi.....
Jemu się wydawało , że się kąpie...lub idzie po deszczu....
Omam jakiś czy co...?????


W dacie zaginięcia chłopaka oraz w innych datach i czasch pojawiła się cyfra 7...ona źle wróżyła...



cd...
widzę chłopaka który oddala się z dwoma dziewczynami spod jakiegoś budynku ..widzę tam stoliki na zewnątrz i taki chodnik .. coś jak kostka brukowa....taki szary...oni idą gdzieś w stronę parku.?? lasku???nazwijmy to terenem zadrzewionym....później dochodzą chłopaki...widzę później jakąś szamotaninę...widzę tego chłopaka w szarych butach...charakterystycznych....jak stara się podnieś z ziemi....ta grupa z dwoma dziewczynami odchodzi...chłopak podnosi się i jakby chce iść ..wracać...traci orientację...
..szukać należy w wodzie...p/w...
W kartach pojawia mi się kotwica czyli  kojarzę to z jakąś przystanią....   lub  nazwą...czegoś..zwanego od portu bądź  - kotwicy...

20-06-2012 
16:03 pm




zgodne z moim opisem
zdjęcia prasowe.


Z Brdy wyłowiono topielca. To James Nolan, zaginiony kibic z Irlandii

15 czerwca 2012

Sebastian Kopowski. ciąg dalszy...



Czekam osobiście kiedy osoby ścisłe powiązane z tym wydarzeniem wreszcie zaczną mówić lub najzwyczajniej na świecie pójdą na Policję i złożą stosowne wyjaśnienia.
Wiem kto to zrobił..wiem jak to się stało, wiem ,że współwinne tej tragedii  są osoby...opisywane przez mnie na blogu wcześniej które pojawiły się wcześniej w moich wizjach..
Widzę numer domu w którym mieszkają niektóre osoby...
Wiem, że auto koloru granatowego brało w tym udział...w rejestracji pojawiają się w mojej wizji cyferki 5 i 8...auto ma charakterystyczną rysę....wiem też że Sebastian został przewieziony opisanym przeze mnie autem na pole tam gdzie go znaleziono i ładnie ułożono na tym polu....człowiek jak upada na ziemię przewraca się zawsze na lewy bok i  jest zgięty w pół...ma podwiniętą głowę pod piersi...ja jego widziałam inaczej...

Sebastian.... znajduje się w tydzień po moim wpisie na blogu....
Nie ma kurtki, nie ma telefonu przy sobie...wiem, że w telefonie były ważne informacje i sms-y....

Czekam jeszcze tydzień i podaję dokładne opisy  osób które brały w tym udział łącznie z innymi informacjami które pojawiły się w mojej wizji. opublikuję to na blogu...

Czekam..spokojnie czekam...tak samo jak czekają rodzice Sebastiana....


 

Jak zginął Sebastian


Mój syn nigdy nie brał narkotyków, on tak nie zginął – mówi zrozpaczona a jednocześnie pewna swych słów mieszkanka Nieżywięcia matka Sebastiana Kopowskiego, Elżbieta –myśmy na tym polu szukali, wtedy go tam nie było. Skąd się więc wzięło po miesiącu tam ciało?
Tragiczny początek rozgrywa się na terenie dyskoteki w Dębowej Łące, gdzie Sebastian udaje się w drugi dzień świąt na dyskotekę. Tego dnia sam, zawsze chodził z siostrą. Na monitoringu widać jak się bawi, w pewnym momencie wychodzi ze znajomą przed budynek, rozmawiają, ona odchodzi on wraca na zabawę.
- Dalszej części zapisu nie ma. Został zniszczony mimo że to ważny dowód w sprawie – mówi siostra zmarłego Sylwia – w pierwszy dzień po zaginięciu widziałam cały zapis na terenie dyskoteki. Widać było jak mój brat opuszcza dyskotekę i bardzo nienaturalnie się zachowuje. On nigdy taki nie był. Kto zniszczył zapis i dlaczego?
- Z ta dyskoteką i z właścicielem mamy same problemy – mówi wójt Dębowej Łąki Stanisław Szarowski – umowę najmu pomieszczeń domu kultury na tę dyskotekę podpisał mój poprzednik, a teraz ja mam same problemy. Mieszkańcy się skarżą na rozróby, hałas, śmieci porozrzucane po całej miejscowości a właściciel odpowiada mi, że jego to nie dotyczy. Odpowiada tylko za to co się dzieje wewnątrz. Ja niestety  nie mogę rozwiązać z nim umowy ponieważ wiąże się to z dużymi kosztami. Tak jest skonstruowana. Ale na pewno jej nie przedłużę.
Dziwna noc.
Co się wydarzyło owej nocy możemy się tylko domyślać na podstawie poszlak i śladów jakie pozostawił Sebastian oraz wizji jasnowidzów Krzysztofa Jackowskiego i Mai Danilewicz, którzy zgodnie twierdzą, już w parę dni po rozpoczęciu poszukiwań, że Sebastian nie żyje a tej nocy co był na dyskotece w wizjach pojawia im się najprawdopodobniej kolega Sebastiana, niski człowiek o lisiej twarzy, który przyczynia się do jego śmierci.
- Sebastian zginął z rąk człowieka któremu ufał – mówi jasnowidz Maja Danilewicz- on tej nocy błądził, bo był odurzony środkami, które ktoś z jego otoczenia mu podał, dosypał. Może dla kawału nie wiem, ale ta sprawa nie daje mi spokoju, ciągle do mnie wraca. Czuję, że wraca również do sprawcy. Nie wytrzyma presji i wyrzutów sumienia.
- Ślady Sebastiana pojawiały się w Dębowej Łące na starym cmentarzu, na polach jakby uciekał lub błądził – mówi ojciec Sebastiana, Kazimierz który codziennie brał udział w poszukiwaniach – nagle przy drodze asfaltowej pies policyjny gubi trop, jakby Sebastian wsiadł do samochodu, albo został zabrany.
Ciało.
Ciało Sebastiana zostało odnalezione miesiąc po zaginięciu na terenie Fryzanowa, na polu Henryka Wieczorka ułożone w pozycji leżącej, na brzuchu, jakby spał. W samej koszuli. Nie ma kurtki ani jego telefonu komórkowego. Okulary które zawsze nosił, starannie złożone miał w kieszeni. Wstępna sekcja zwłok wykazuje, że zmarł w dniu zaginięcia z powodu niewydolności krążeniowo oddechowej, z wychłodzenia. Nie ma śladów udziału osób trzecich.
- Sebastiana tam nie było, to niemożliwe żebym nie zauważył ciała – mówi właściciel pola na którym znaleziono ciało Henryk Wieczorek – na moim polu były prowadzone poszukiwania. Nad polem latał helikopter z kamera termowizyjną. Ja sam wielokrotnie obchodziłem moje pole. Jego tam nie było. To niemożliwe. Jak już prokurator pojechał i zabrali ciało, jeszcze raz poszedłem na pole. Nie było żadnych śladów a przecież w noc w którą zaginął było ciepło padał deszcz, musiały by być ślady w ziemi, jakieś zapadnięcia nie było nic. A jeśli leżał miesiąc? To niemożliwe, zauważyłbym, a po za tym to była zima nad takim leżącym ciałem latały by ptaki, podchodziły by lisy. Nic takiego nie widziałem.
Słowa zdenerwowanego właściciela pola zdaje się potwierdzać wstępna sekcja zwłok. Żadnych ran kąsanych, czy szarpanych na ciele nie stwierdzono.
- A gdzie jest kurtka? Gdzie telefon?- pyta ze łzami w oczach matka Elżbieta Kopowska – dlaczego okulary miał w kieszeni? Przecież to była zima, wychodził z dyskoteki w kurtce, to było widać na zniszczonej części monitoringu. Telefon miał zawsze przy sobie nigdy się z nim nie rozstawał. A okulary? On zawsze je nosił. Zwłaszcza nocą bo słabo widział. To mi nie pasuje.

Sprawa w prokuraturze.
Pomimo, że to mieszkaniec naszego powiatu sprawę prowadzi prokuratura rejonowa w Wąbrzeźnie, ponieważ na ich terenie odnaleziono ciało nastolatka. Zgromadzono materiał dowodowy, przesłuchano świadków, w tym wielu uczestników dyskoteki. Przeprowadzono szczegółową sekcje zwłok i dwukrotnie badania toksykologiczne. Jednak sprawa utknęła w martwym punkcie.
- Wkrótce podejmę decyzję czy umorzyć postepowanie – mówi Janusz Biewald zastępca prokuratora rejonowego w Wąbrzeźnie.  -  Ze zgromadzonych materiałów nie wynika, aby do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, zgon nastąpił z wychłodzenia organizmu.  Najbliżsi zmarłego chłopaka właśnie złożyli dodatkowe wnioski dowodowe.  Analizujemy je. Dodatkowe badania toksykologiczne wykazały, że Sebastian w momencie zgonu był pod wpływem alkoholu i amfetaminy.

Matka się nie podda.
- Będę walczyć do końca. Jeśli będzie trzeba sprzedam ziemię i najmę adwokatów – mówi matka chłopaka – na szczęście los postawił na naszej drodze osobę, która bardzo nam pomaga. Wie jak pisać pisma i wnioski dowodowe i nie bierze za to żadnych pieniędzy. Radzi nam, co mamy robić. Tak łatwo się nie poddam. Będę dążyć  do prawdy. Sebastian nie brał narkotyków. Był ich przeciwnikiem, ostrzegał przed nimi swoja siostrę. Posiadam opinie środowiskowe ze szkół i miejsca pracy. Tamtej nocy wydarzyło się cos złego. Nie pozwolę umorzyć tej sprawy, schować tych akt do szuflady i na to by ten kto przyczynił się do śmierci mojego syna chodził bezkarny. Chce aby o sprawie było głośno, dlatego wzięłam udział w koncercie pamięci mojego syna organizowanym w ostatnia sobotę w Grabówcu. Walczę nie tylko dla siebie i swojego spokoju ale również dla innych matek aby już żaden inny nastolatek nie zginął w podobny sposób.

autor; Celina Nałęcz.

10 czerwca 2012

Gdzie oni są...






Ciągle mnie męczy i moje myśli wracają do Michała Stachowicza i Pawła Krasnego..oraz do wielu innych zaginionych w ostatnim czasie....

Niby to proste wskazać zaginionych ale aż tak trudne aby  ich zlokalizować i powiedzieć: - tutaj są....,  oni nadal są wśród nas...jeszcze nie wiedzą, że opuścili nasz ziemski padół i chodzą sobie po niebieskich łąkach czy jak one tam wyglądają...i czekają potulnie w kolejce na  dobry traf....

Sebastian Kopowski ....ostatnio wskazuje mi szczegóły swojego pobytu na dyskotece oraz drogę powrotną do domu.Jestem pewna, że któraś z osób która przyczyniła się do śmierci Sebastiana wsypując mu amfetaminę do drinka nie śpi spokojnie i ciągle widzi go obok siebie.
Widzi jego uśmiechniętą pełną ufności twarz a także jego straszny smutek...

Widzę kolor samochodu...cyfry na tablicy rejestracyjnej... widzę dziewczynę....widzę sceny jak to się dzieje...widzę też gdzie był ukryty...i czekam aż któreś z nich pęknie i chociaż napisze list do rodziców Seby i wytłumaczy się dlaczego tak się stało...

Jak można żyć z takim poczuciem winy, że przez głupi żart Seba stracił swoje cenne życie, rodzice stracili syna, siostra straciła brata...

I tak jest w większości przypadku...ale nie ma winy bez kary..wcześniej lub później każdy musi zapłacić za swoją głupotę i mało tego...oni też doświadczą podobnego przypadku.
Na tym polega życie...