22 lutego 2013

Łukasz Pietryka...odnaleziony...

Klik na zdjęcie..

20-letni Łukasz Pietryka widziany był po raz ostatni w piątek, 8 lutego, około godz. 23 w rejonie ulicy Kwiatkowskiego przy delikatesach Frac.
Do chwili obecnej nie powrócił i nie nawiązał kontaktu z rodziną. Poszukiwania prowadzi Wydział Kryminalny Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Rysopis:
Wzrost około 175 cm, waga 70 kg, szczupła budowa ciała, włosy krótkie, ciemny blond, twarz owalna, oczy niebieskie, uszy normalne, lekko odstające, nos prosty.

Zaginiony Łukasz Pietryka ubrany był w czarną kurtkę do pasa, niebieskie jeansy i czarne buty sportowe.

Informacje: Wszelkie informacje mogące przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu zaginionego prosimy kierować do Wydziału Kryminalnego KMP w Rzeszowie, tel. 017 858 3224 lub tel. alarmowy Policji - 997.


 ***************


Z policją skontaktował się mężczyzna, który podprowadzał Łukasza Pietrykę do rzeszowskich akademików Laura i Filon, ale wciąż nie wiadomo, czy 20-latek tam dotarł.
- Mężczyzna zobaczył naszego syna opartego o samochód na parkingu delikatesów Frac przy ul. Kwiatkowskiego. Łukaszowi pokazał drogę, jak dojść do akademików. Za rogiem nasz syn powiedział: "Już sobie poradzę". Mężczyzna zawrócił, nie widział, czy Łukasz wszedł do akademików. Nie ma innych osób, które by go tam widziały. Nie mamy też żadnych informacji, gdzie może być Łukasz - powiedział nam we wtorek Grzegorz Pietryka, ojciec 20-letniego Łukasza, studenta Politechniki Rzeszowskiej, który zaginął 8 lutego. Ostatni raz był widziany w okolicach wspomnianych delikatesów Frac.

Mężczyzna, który pokazał Łukaszowi drogę do akademików, podprowadził go pod klub "Pod Palmą" na ul. Cichą. Jak dowiedziała się rzeszow.gazeta.pl pojawił się kolejny świadek, który widział w nocy Łukasza Pietrykę. - Pomiędzy godz. 1 a 2, gdy młody mężczyzna chodził po parkingu przy delikatesach. To kolejne potwierdzenie, że tamtej nocy był widziany w tych okolicach - dodaje Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

Po więcej informacji ..kliknij na zdjęcie...

...czarno to widzę i chciałabym się mylić...




14 lutego 2013

Piotr Skoczylas..

Piotr Skoczylas ma 28 lat, 178 cm wzrostu, czarne włosy, piwne oczy. Ubrany był w biało-kremową kurtkę moro, ciemnozielone spodnie bojówki, białą zapinaną na zamek bluzę z kapturem, szaro-zielone adidasy. Miał czarno-zielony plecak.

Kliknij na zdjęcie.. link do art.

28-letni stargardzianin Piotr Skoczylas od 7 lutego nie wraca do domu. Poszukiwania przez policję i straż pożarną na razie nie przynoszą rezultatu. Jego bliscy błagają mieszkańców o pomoc w odnalezieniu.


Wczoraj siostra Piotra Skoczylasa, jego partnerka z matką i ich znajoma, od samego rana chodziły po mieście i wywieszały plakaty z informacją o zaginionym i numerami kontaktowymi.

Piotr Skoczylas w ostatni czwartek, 7 lutego, około godziny 21.45 wyszedł z mieszkania brata swojej partnerki przy ul. Strażniczej, w którym remontuje łazienkę. Do godz. 22 powinien dotrzeć do domu, na ul. Curie-Skłodowskiej. Nie dotarł tam jednak. Ślad po nim zaginął, nie działa jego telefon komórkowy.

– U brata nic się nie działo, wypili po kilka piwek, miał dobry humor – opowiada Alicja Płus, od sześciu lat partnerka Piotra Skoczylasa. – W domu była też bratowa z dzieckiem. Przed wyjściem pisał do mnie z telefonu brata smsa, wszystko było ok.

Para wychowuje dwóch kilkuletnich synów. Piotr Skoczylas z zawodu jest budowlańcem. Jest lubiany, nie ma wrogów.

– Lubi wyjść z kolegami, ale zawsze daje znać gdzie jest, zawsze wraca, a teraz nawet jego najlepszy kolega nie wie, gdzie on jest – mówi pani Alicja. – Kocha dzieci. Między nami było dobrze. Nawet nie dopuszczam myśli, że coś mu się mogło stać. Musi się znaleźć!

Zaginięcie w piątek zostało zgłoszone na policję. W sobotę, między godziną 21 a północą, prowadzona była przez wielu policjantów i strażaków akcja poszukiwawcza nad Iną. Strażacy przeczesywali bosakami miejsce wskazane przez jasnowidza ze Szczecina, do którego zwróciła się rodzina zaginionego.


I znowu patrzę na te oczy...i znowu widzę nieszczęście....

6 lutego 2013

Karolina....



W nocy z piątku na sobotę około godziny 2.00 w nocy Karolina Porucznik wyszła z imprezy urodzinowej i do tej pory nie wróciła do domu. Nie nawiązała też kontaktu z rodziną, która zgłosiła jej zaginięcie.

Policjanci ustalili, że 17-latka ostatni raz widziana była w okolicy szpitala miejskiego w Lidzbarku Warmińskim.

Jak informuje portal lidzbarkwarminski.wm.pl, w sobotę niedaleko mostku na Łynie znaleziono torebkę dziewczyny. Było w niej wszystko, co Karolina miała ze sobą wychodząc na imprezę m.in. telefon i dokumenty. Przez dwa dni strażacy przeszukiwali dno rzeki na odcinku pięciu kilometrów. Użyto także sonaru. We wtorek do akcji poszukiwawczej włączyli się żołnierze.

Karolina ma 168 cm wzrostu, jest szczupła, ma ciemne włosy i brązowe oczy. W dniu zaginięcia była ubrana w czarny kożuszek z białym podbiciem i czarnym kapturem, w krótką czarną sukienkę z krótkim rękawem, jasne cieliste rajstopy, a na nogach miała długie, ciemne zamszowe buty.